Machu Picchu
artykuł czytany
21352
razy
W całym mieście jest ponoć około trzech tysięcy wykutych w skale schodów. Aby się dostać na najwyższy punkt musieliśmy pokonać co najmniej kilkaset. Zasapani odpoczywaliśmy przy górującej nad miastem budowli, być może strażnicy. Jeszcze wyżej znajduje się ogromny kamień, który służył celom związanym z wyprawianiem zmarłych w świat pozagrobowy.
Budowniczowie miasta nie mieli łatwego zadania. Musieli za pomocą mocnych lin z włókna agawy wciągać na szczyt duże bloki kamienne, aby prymitywnymi kamiennymi narzędziami przygotować z nich budulec na pałace, świątynie, domy uczonych, rzemieślników, służby i chłopów, na wodociągi, schody, pola tarasowe.
Kamienna figura o dziwnym kształcie była obserwatorium, pozwalającym na dokładne obliczenie położenia Słońca. Obserwacjom nieba służyła też “słoneczna wieża” - budynek w kształcie podkowy z oknami, przez które w czasie zimowego przesilenia słonecznego wpadały do wnętrza promienie słoneczne. Kultowi Słońca służyła też zapewne “świątynie trzech okien”. Umieszczony w jej środku kamień ściśle wiąże się z układem okien.
Machu Picchu to nie tylko budowle. W skład miast wchodziły również ogrody, tarasy, kanały wodne, źródła, łaźnie. Na polach tarasowych uprawiano kukurydzę, ziemniaki i warzywa. W celu założenia grządek trzeba było wyrównać skalisty płaskowyż, następnie na wykute w skale tarasy nanieść żyzną glebę z doliny Urubamby i po mistrzowsku chronić ją przed wypłukaniem.
W mieście było ponad 200 domostw budowanych na typowym dla Inków planie trapezu. Nie używano zaprawy murarskiej lecz dopasowywano i kładziono obok siebie białe bloki granitu tak starannie ociosane, że jeszcze dziś trudno zauważyć gołym okiem szczeliny między nimi.
Dzielnica położona wyżej zastrzeżona była dla kapłanów, a władca i jego lud mieszkali po drugiej stronie przełęczy górskiej. Dzielnicę położoną z tyłu zajmowali rzemieślnicy i zwykły lud.
Patrzyliśmy jak urzeczeni na miasto sprzed kilkuset lat. Zastanawialiśmy się, dlaczego tak piękne miejsce zostało nagle opuszczone. Jedni twierdzą, że ludność wymarła na jakąś szybko rozwijającą się chorobę zakaźną, inni, że kapłanki zostały bez mężczyzn, nie doczekały się więc dzieci, jeszcze inni przypominają, że dawne plemiona często wędrowały w poszukiwaniu nowych miejsc upraw czy pastwisk. Jak było naprawdę, wiedzą tylko inkaskie duchy wędrujące nocą po swoich dawnych włościach.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż